Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Działaniem pod publiczkę, hipokryzją i kampanią wyborczą określili radni wniosek o obniżenie diet

ecz
Większość radnych była przeciw obniżce swojego wynagrodzenia
Większość radnych była przeciw obniżce swojego wynagrodzenia ecz
Radni miejscy nie zgodzili się na obniżenie wysokości swoich diet. Z takim wnioskiem wystąpił radny Adam Szczerba. Wniosek kolegi z opozycji pozostali samorządowcy ocenili jako przejaw demagogii i hipokryzji oraz element... kampanii wyborczej.

- To nie jest temat kampanii wyborczej. Byłem w poprzedniej radzie i mogłem go poruszać przed wyborami, ale nie robiłem tego. To jest rzetelne i zgodne z sumieniem podejście do wyborców - tłumaczy Adam Szczerba.

Po co do tego wracamy?
Temat zrewidowania treści uchwały dotyczącej wysokości diet radnych, sołtysów i przewodniczących osiedli radny Szczerba zgłosił na grudniowej sesji. Ustalono wówczas, że sprawa zostanie przedyskutowana na posiedzeniach komisji. Adam Szczerba przedstawił w marcu swój projekt zmian w uchwale komisji rozwoju miasta i wsi, w której pracuje. Do tematu podeszła jeszcze komisja finansów. Gdy negatywnie zaopiniowała jego wniosek, Adam Szczerba zapowiedział, że do tematu powróci na najbliższej sesji. Tak też zrobił, co nie wszystkim radnym się spodobało.

- Czy na wszystkich komisjach był ten projekt omawiany? Traktujmy się poważnie, skoro to dotyczy nad wszystkich, powinno być na wszystkich komisjach omawiane - stwierdził Krzysztof Sobieski z PiS.

- Statut mówi, że po zgłoszeniu projektu uchwały nieomawianej na komisjach, radny albo burmistrz może wnieść o skierowanie projektu do ponownej pracy w komisji. Ja ten temat podejmowałem pod koniec grudnia, mieliśmy to omówić na komisjach. Jedna dyskutowała, my na komisji omawialiśmy, a w porządku obrad, który otrzymałem po dwóch miesiącach, nadal wniosku nie było, więc zgłaszam go teraz - argumentował Szczerba.

Głosami piętnastu radnych punkt dotyczący zmian w uchwale o wysokości diet znalazł się w porządku obrad. Od razu jednak został krytycznie skomentowany przez część radnych. Podobnie jak prasowa relacja z posiedzenia komisji, na której odrzucono wniosek radnego Szczerby.

- Kolega Szczerba jest w bardzo dużym błędzie. Nie wiem, jaki ma cel podnoszenie cały czas tej sprawy? - zaczął Jan Abramczyk. Podkreślał, że radni część swoich diet przeznaczają na cele społeczne. - Od kilku lat prowadzimy sprawę przeznaczenia swoich diet na różne cele. Nie widzę pana Szczerby nigdzie, czy w szkołach, czy na spotkaniach, na których radni przeznaczają swoje środki, np. nagrody dla uczniów. Sam to robię i się z tym nie obwieszczam. Z Janem Hryniewiczem ostatnio na turnieju tańca ufundowaliśmy nagrody, bo to nasz obowiązek. Na paczki świąteczne przeznaczaliśmy. Nikt nikogo do niczego nie zmusza, to co jest robione do tej pory, żeby tylko każdy tego pilnował i przeznaczał te pieniądze, to wystarczy. Ten temat powinniśmy dzisiaj zakończyć - stwierdził.

Czas iść do pracy, między ludzi
Oburzenia nie kryła też przewodnicząca rady miejskiej, Elżbieta Piórkowska. - Działalność społeczna to nie tylko za darmo praca. Traktujemy bycie radnym jako pracę, a nie jako środek zarobkowania. Działalność społeczna to działalność ukierunkowana na innych ludzi. Nie chcemy, żeby uderzano w nas PR-owską akcją. To chyba czysta demagogia. Akcja wyborcza się zakończyła, czas iść do pracy, między ludzi. Pokazać ludziom, co robimy. Nie jest ważne, ile dostaniemy diety, czy 1800 czy 1400 zł. Ja nie wiedziałam, że kiedykolwiek będę musiała mówić publicznie o swoich pieniądzach. Wszyscy radni traktują to jako działalność społeczną. Diety, owszem, a może trzeba być wśród młodych ludzi, którzy potrzebują pomocy, bez pisania w prasie, że ja dałem tyle i tyle - mówiła.

Głos w dyskusji zabrali także sołtysi, których dotknęła wypowiedź radnego Sobieskiego na komisji. Stwierdził on, że za siedzenie na sesji otrzymują oni 15 proc. diety radnego.
- Wiem, jak wygląda praca sołtysa, ile trzeba się napracować, nachodzić - mówiła Kazimiera Białek.

- 16 lat jestem sołtysem i takie uwagi radnych to obrażanie. Ja sobie tego nie życzę. My jesteśmy gospodarzami na swoim terenie, walczymy o wszystko dla naszych mieszkańców. Jeżeli ktoś nie wie, co to za praca, niech przyjdzie na zebrania, posłucha mieszkańców, ile sołtys czasem obrywa. My nie dostaniemy na paliwo, na telefony. Nikt nam nie zwraca za urlop, który musimy wziąć na dzień sesji - dodał Marek Curuł, sołtys Kamieńczyka.

Gdy radni przeszli do dyskusji nad uchwałą o zmianie wysokości diet, swoje argumenty oraz propozycje przedstawił Adam Szczerba. Zaproponował on, aby dietę przewodniczącego rady miejskiej obniżyć z 1987 zł do 1900 zł; dietę wiceprzewodniczących oraz przewodniczących komisji z 1.750 zł do 1400 zł, a diety pozostałych radnych z 1225 zł do 1000 zł.

- Diety pozostałych radnych rosły w ostatnich latach o około 26 proc. a przewodniczącego nie, powoduje to wypłaszczenie poziomu diet radnych i przewodniczącego. W pewnym momencie doszłoby do zrównania stawek - argumentował wnioskodawca i przypomniał: - Dieta ma być rekompensatą utraconych zarobków. Przy tej wysokości diet, radny musiałby zarabiać ponad 6 tys. zł, ja chciałbym tyle zarabiać. Taka zmiana, którą proponuję, w skali roku daje około 70 tys. zł oszczędności. Przeznaczenie tych pieniędzy - ilość celów jest przeróżna, na które można przeznaczyć. Mówię o jednej wspólnej decyzji, na co te pieniądze przeznaczyć - stwierdził Adam Szczerba.

Czysta hipokryzja?
- Dla mnie to, co pan mówi, to czysta hipokryzja - odparł Wojciech Rojek. - Pan szuka oszczędności w budżecie, a jak były głosowane uchwały oszczędnościowe, pan głosował przeciw (chodzi o sprawę likwidacji szkół, zamknięcia szkolnych kuchni, zwolnienia sprzątaczek ze szkół - red.). Pan robi to pod publiczkę. Albo pan nie zakończył kampanii, albo pan już rozpoczął nową. Przypomnę, że był taki czas, że rada zamroziła radnym diety i nie były podnoszone. Wnioskuję o zamknięcie dyskusji.

- Tak, zamrożenie było raz na jeden rok, po czym w drugim roku dieta wzrosła skokowo o dużo większą stawkę - odparł radny Szczerba. - To nie jest temat kampanii wyborczej. Byłem w poprzedniej radzie i mogłem go poruszać przed wyborami, ale nie robiłem tego. To jest rzetelne i zgodne z sumieniem podejście do wyborców.
Sławomir Wróbel wypomniał: - Bywam na wszystkich... na niektórych uroczystościach i spotkaniach. Szkoda, ale pana radnego tam nie widziałem. Nie lubię się obnażać, co i ile komu dałem.

- Jeśli mnie pan radny nie widzi, to przykro, ale na tych spotkaniach, na których ja bywam, pana nie widzę. Osoby, które mnie znają, wiedzą, co robię społecznie, znają mnie - powiedział Adam Szczerba. Przypomniał, że jest jedynym radnym, który - mając usprawiedliwienie - nie usprawiedliwia swojej nieobecności na sesjach i nie pobiera z tego tytułu, z tytułu nieobecności, pomniejszonej diety.

Ostatecznie jako jedyny poparł swój wniosek o zmniejszenie wysokości diet. Trzech radnych: Andrzej Piątek, Włodzimierz Gryz i Waldemar Paradowski wstrzymali się od głosu. Pozostali radni byli przeciwni obniżce swojego wynagrodzenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wyszkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto